"Jesteś szalona!" słyszałam, gdy mówiłam, że na moim weselu nie będzie orkiestry i wodzireja. Wiedziałam, że nikt mnie nie zmusi do dyszącego pana za keyboardem czy piszczącej blondynki w kusej spódniczce. Nie było na mnie sposobu, nie dałam się przekonać, że wesele bez wodzireja i genialnej kapeli po prostu nie może się udać. Wyszłam jednak z założenia, że jesteśmy dorosłymi ludźmi i nikt nie będzie nam mówił, co i kiedy mamy robić. Niestety zbyt często byłam świadkiem żenujących zabaw, picia wódki na czas, przetaczania przez męskie nogawki jajek czy macania kolan kobiet. I również niestety zbyt wiele beznadziejnych kapel weselnych słyszałam, aby zdecydować się, że któraś zagra na moim weselu.
(Sądzę, że Till Lindemann nie zgodziłby się zagrać z zespołem na moim weselu...)
Co więc zrobiłam? Czy goście siedzieli w ciszy i jedyną muzyką było stukanie sztućców o porcelanę? Nie! Jakiś rok przed ślubem zebrałam grupę przyjaciół, która miała się pojawić na weselu i poprosiłam ich, aby we wskazanym przeze mnie miejscu w internecie (założyłam prywatną grupę na Facebooku) wklejali linki do piosenek, do których chcieliby tańczyć na moim weselu. Nic prostszego. Przez kilka miesięcy zebrał się pokaźny zbiór utworów, zarówno klasyki jak Elvis czy Michael Jackson i Marek Grechuta i Breakout, ale też najnowsze hity jak Duffy czy Amy Winehouse. Było też mnóstwo piosenek ze ścieżek dźwiękowych np. Pulp Fiction oraz polskich hitów np. zespołu Kult czy Maanam. "Do kotleta" słuchaliśmy mocno wyciszonego jazzu albo innej nieangażującej muzyki. No tak, ale nie powiedziałam najważniejszej rzeczy. Przecież muzyka nie puszczała się sama.
Poprosiłam mojego dobrego kolegę, który zna mój i mojego męża gust muzyczny, aby został DJ na naszym ślubie. Na co dzień gra w poznańskim klubie Dragon, wcześniej grywał w szczecińskim Hormonie. Pomagał mu DJ z tego drugiego klubu właśnie i muszę stwierdzić, że nawet teraz po kilku miesiącach, kiedy przypomnę sobie nasze szaleństwo na parkiecie uśmiech sam mi się ciśnie na usta.
Bez cienia przemądrzałości mogę powiedzieć, że wszyscy bawili się świetnie. Moje obawy, że goście nie będą wiedzieć co ze sobą zrobić, kiedy nie będzie wodzireja, wymyślającego idiotyczne zabawy, szybko poszły w niepamięć. Ciężko było zejść z parkietu i skosztować pyszności ze szwedzkiego stołu. Hit za hitem sprawił, że nawet nietańczący tatusiowie i wiekowe ciotki wylegli na parkiet. Ja natomiast najmilej będę wspominała moment, kiedy już niemal wszyscy goście rozjechali się do domów i zostali najwytrwalsi. DJ miał specjalnie przygotowaną przeze mnie piosenkę z dedykacją dla świeżo poślubionego męża "Unforgiven" Metallici. Rozpuściłam mojego misternego koka i tańczyłam...
Jak mogłam się nie skusić? |
(Sądzę, że Till Lindemann nie zgodziłby się zagrać z zespołem na moim weselu...)
Co więc zrobiłam? Czy goście siedzieli w ciszy i jedyną muzyką było stukanie sztućców o porcelanę? Nie! Jakiś rok przed ślubem zebrałam grupę przyjaciół, która miała się pojawić na weselu i poprosiłam ich, aby we wskazanym przeze mnie miejscu w internecie (założyłam prywatną grupę na Facebooku) wklejali linki do piosenek, do których chcieliby tańczyć na moim weselu. Nic prostszego. Przez kilka miesięcy zebrał się pokaźny zbiór utworów, zarówno klasyki jak Elvis czy Michael Jackson i Marek Grechuta i Breakout, ale też najnowsze hity jak Duffy czy Amy Winehouse. Było też mnóstwo piosenek ze ścieżek dźwiękowych np. Pulp Fiction oraz polskich hitów np. zespołu Kult czy Maanam. "Do kotleta" słuchaliśmy mocno wyciszonego jazzu albo innej nieangażującej muzyki. No tak, ale nie powiedziałam najważniejszej rzeczy. Przecież muzyka nie puszczała się sama.
Djska loża szyderców... |
Bez cienia przemądrzałości mogę powiedzieć, że wszyscy bawili się świetnie. Moje obawy, że goście nie będą wiedzieć co ze sobą zrobić, kiedy nie będzie wodzireja, wymyślającego idiotyczne zabawy, szybko poszły w niepamięć. Ciężko było zejść z parkietu i skosztować pyszności ze szwedzkiego stołu. Hit za hitem sprawił, że nawet nietańczący tatusiowie i wiekowe ciotki wylegli na parkiet. Ja natomiast najmilej będę wspominała moment, kiedy już niemal wszyscy goście rozjechali się do domów i zostali najwytrwalsi. DJ miał specjalnie przygotowaną przeze mnie piosenkę z dedykacją dla świeżo poślubionego męża "Unforgiven" Metallici. Rozpuściłam mojego misternego koka i tańczyłam...
Absolutnie się z Tobą zgadzam! DJ najlepszy. Dodatkowym (a może najważniejszym) atutem jest fakt, że muzyka jest oryginalna, a nie interpretowana przez zespół, co niestety często kończy jakimś dziwnym wyciem albo przekręcaniem słów - dramat :).
OdpowiedzUsuńNo i zaletą Dja jest to, że się nie męczy. A zespół musi robić przerwy i czasami wtedy, gdy goście są najbardziej rozochoceni kapela idzie wypić wódeczkę i zjeść kotleta. Masakra.
OdpowiedzUsuńOtóż to :). A DJ nawet jeśli robi jakieś zabawy to na poziomie, a nie prymitywne...
Usuń@alucha niekoniecznie. Byłam na weselu z zespołem, na którym zabawy trzymały wysoki poziom, i na weselu z DJ, gdzie wśród zabaw pojawiło się tańczenie w majtkach typu "barchanki".
Usuńdokładnie, też osobiście mam lepsze wspomnienia po weselach, na których jednak grał zespół muzyczny. Wszystko zależy od Bandu jaki zatrudnimy, najlepiej popytać wśród znajomych, którzy wesele mają już za sobą, jaką formę muzycznej oprawy oni by nam polecili. Na moim weselu grał zespół Holiday Music i do dziś wspominam jak wszyscy się świetnie bawili, przy ich repertuarze :)
UsuńMuzyka weselna, discopolo, biesiady... nigdy to nie trafiało do mnie, nawet nie umiem się bawić przy takiej muzyce, nie daje mi energii... alkohol nawet mi nie pomaga. Ja sobie nie wyobrażam nawet teraz jak będzie wyglądać moje wesele, ale na pewno nie z taką muzyką. Oczywiście żeby nie było jestem tolerancyjny i wypowiedź dotyczy tylko mnie, oprócz tego, że mi się nie podoba nic do niej nie mam. Pozdrawiam - Spokodlaoka
OdpowiedzUsuńBrawa za twarde trzymanie się swojego zdania ;-) ja również nie znoszę hucznych ''wieśniackich'' imprez (przepraszam jeśli kogoś urażę!), ale boję się że ostatecznie skończę na właśnie takim. A mi się marzy coś oryginalnego...;-)
OdpowiedzUsuńHormon, no proszę :-) natknęłam się na Twoją włosową historię u Anwen i miałam wrażenie, że nie widzę Cię po raz pierwszy, ale może to przypadek. Jesteś ze Szczecina? :)
OdpowiedzUsuńTak, jestem ze Szczecina, choć teraz tam nie mieszkam :-)
UsuńWidzisz, a jednak przy takiej muzyce zabawa moze sie udac :) Pozdrawiam i zapraszam- może masz ochote się poobserwować? ;)
OdpowiedzUsuńWszystko w umiarze.
UsuńSama mam dylemat odnośnie muzyki. Kiedyś nie wyobrażałam sobie swojego wesela z disco polo, ale odkąd byłam na jednym w takiej oprawie i bawiłam się dobrze... Mam wątpliwości. To stanowczo nie mój typ muzyki, ale z drugiej strony, boję się nieudanej imprezy przy hitach innego gatunku :| Tak to silnie zakorzenione jest...
OdpowiedzUsuńNiby jest silnie zakorzenione, ale ja nie wyobrażałam sobie wesela przy disco polo, podczas gdy gro gości lubi dobrą muzyką, do której disco polo się nie zalicza. Postawiłam na gust gości i to się opłaciło. Do dziś dostaję komplementy za dobór muzyki.
UsuńI bardzo dobrze...! Dla mnie też te wszystkie idiotyczne zabawy są bez sensu, a i orkierstra czasem zapomni się i popije... Wtedy to już zupełnie żenada. Miałaś fantastyczny pomysł!
OdpowiedzUsuńo rany! Za 2 tygodnie wychodzę za mąż i aż mam ciary z nerwów ;)
OdpowiedzUsuńWspomniałam o Tobie na blogu oraz zostałaś ,,klepnięta'' do zabawy Dzień Bloga 2012, zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://moca-ma-koka.blogspot.com/2012/08/blog-day.html
Świetny blog, uśmiałam się czytając Twoje relacje z salonów sukni ślubnych (chodź Tobie nie było wtedy do śmiechu ;) i z nauk przedmałżeńskich i zachwyciła mnie Twoją ołówkowa suknia, uczesanie i makijaż. Fajnie, że udało Ci (Wam) się zrobić wszystko po swojemu.
OdpowiedzUsuńNajlepiej ludzie bawią się właśnie przy takich piosenkach
OdpowiedzUsuńzapraszamy na slubny post:)
OdpowiedzUsuńA co z muzyką w trakcie ślubu? Były jakieś dodatkowe atrakcje?
OdpowiedzUsuńOczywiście zapraszam do siebie: http://bialeskrzypce.blogspot.com/
Hah! Super post. No cóż, ja też nie uległam ślubnej muzycznej tandecie. Na pierwszy taniec poszedł utwór Depeche Mode (♥), "Somebody", który względem treści pasował mi do okoliczności wyjątkowo. Mój zachwyt nie spotkał się z entuzjazmem zgromadzonych, ale w końcu to mój ślub i taniec, nie? Teraz już przygotowuję składankę na 10 rocznicę i selekcjonuję bardzo starannie, bo przecież muzyka - nawet ta do zabawy ma tworzyć klimat. Mój (Twój) własny klimat. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńKiedyś w przeszłości już trafiłam na Twojego bloga, potem gdzieś mi zaginął i dziś udało mi się tu wrócić - i mam zamiar przeczytać od deski do deski! Właśnie jesteśmy na etapie planowania ślubu i mamy z tym związanych milion wątpliwości i rozterek;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z ta listą piosnek.
OdpowiedzUsuńBardzo kreatywne rozwiązanie, pozazdrościć pomysłowości.
Podziwiam i zazdroszczę. U mnie ten sam problem, z tym, że nie do przebrnięcia. Orkiestra z wodzirejem samym wspomnieniem wywołuje u mnie wysypkę, klimatem mi to tak bliskie, jak Polskiej zimie karaibska plaża. Ale walkę przegraliśmy i najgorsza opcja stanie się na weselu faktem...
OdpowiedzUsuńPowiedz, jak z tym dać sobie radę?
Pozdrawiam,
Ola z http://urban-brides.blogspot.com/ ;)
Posługujecie się zupełnie nieuzasadnionymi stereotypami. Orkiestra na weselu nie jest wyznacznikiem tandety, a dj klasy i dobrego gustu muzycznego. Większość muzycznego rynku weselnego to bezguście, reprezentowane zarówno przez kiepskie zespoły grające na keybordzie, jak i wiejskich djow/wodzirejów. Rzecz w tym, aby z morza tandety wyłowić perełkę.
OdpowiedzUsuńMoje koleżanki zawsze śmiały się, że jedynie Orkiestra Weselno-Pogrzebowa będzie godna by grać na mym ślubie. Po oświadczynach żartowały, że trzeba już zaklepywać termin u Bregovica ;) I co? Udało mi się wyłowić trzech profesjonalistów, wykształconych muzycznie Panów grających na kontrabasie, skrzypcach i akordeonie muzykę bałkańską/serbską/żydowską/ukraińską itp. Panowie grają wszędzie, gdzie ich chcą- na weselach, ale i w klubach i innych miejscach.
Myślę, że nie ma nic bardziej romantycznego niż prawdziwe instrumenty na weselu, a na pewno nie laptop...
Nie chciałabym tutaj udowadniać wyższości zespołu nad djem, ponieważ jestem pewna, że na weselu autorki bawiłabym się wyśmienicie (a na pewno lepiej niż na większość wesel, na których byłam). Chciałam tylko wskazać, że stereotypy, którymi się posługujecie są pomylone.
Pozdrawiam
Przy naszym DJ bawiłam się wyśmienicie, ale przyznam, że też marzyłam o prawdziwych instrumentach. Niestety odległość i brak czasu nie pozwoliły mi się tym zająć. Zazdroszczę wszystkim, którzy mieli dobrą muzykę graną na żywo :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, ale wymaga jednak odwagi - szczególnie w naszej kulturze biesiadowania weselnego, gdzie wszyscy są przyzwyczajeni do podrygiwania do granych na żywo coverów przez rozrywkowego wodzireja: http://www.weselezklasa.pl/poradnik/zespol-didzej-wodzirej-na-wesele/
OdpowiedzUsuńPrzy takiej muzyce najlepiej się bawić! Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuńZaproszenia ślubne
Bardzo podoba mi się ta inicjatywa, ciekawy pomysł ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :
https://www.krysztaly3d.pl/prezenty/podziekowania_dla_rodzicow
Super pomysł!! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWiadomo że starsi lubią tradycję i słynne kawałki które leca na każdym weselu, młodzierz jednak coraz częściej odchodzi od tego i wybiera DJ'a czy to dobrze? a co tam... ślub organizuje para moda, to ich uroczystość i ich decyzja :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wam podobny artykuł kapela muzyczna czy DJ: http://www.wesele-slub.com/kapela-muzyczna-czy-dj/
Muzyka na weselu to podstawa. Fajnie jest znaleźć naprawdę dobrego dj, który idealnie rozkręci imprezę. Ja jakiś czas temu bawiłam się na weselu, gdzie grał: http://djdaro.pl/ i było naprawdę super! :) Fajna atmosfera przez całą imprezę ;) DJ ma wiele pomysłów, także wprowadza ciekawe atrakcje
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie w grę wchodzi tylko dj! Noe wyobrażam sobie disco polo na własnym weselu, ale z drugiej strony strasznie się boje,że ludzie bez disco polo będą się nudzić! Ale wpadłam na pomysł żeby urządzić pokaz barmański! Znalazłam świetną ofertę od Cocktail World i chyba się zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńRety wybór oprawy muzycznej wesela to jest niezłe wyzwanie... ja się ciągle nie mogę zdecydować czy chcemy zespół czy DJ-a. Disco polo odpada, ale wiem, że często można się spokojnie dogadać z zespołem aby nie grali tego rodzaju muzyki. Z drugiej strony wszyscy chwalą wesele z DJ-em... cięzki orzech do zgryzienia. Dobrze, że nam się szybko udało znaleźć salę i apartamenty pod wrocławiem dla przyjezdnych gości. Teraz oprawa muzyczna, obłsuga foto-video... dużo spraw do załatwienia ;)
OdpowiedzUsuńIle teraz trzeba zapłacić za muzykę na weselu?
OdpowiedzUsuńhttps://itelektro.pl/okablowanie-strukturalne/
nice blog . You have good maintained it, you must try this website which really helps to increase your traffic. nice info awaiting for more new post. Keep Blogging! @ Packers and Movers Ahmedabad
OdpowiedzUsuńFotografia ślubna. Fotograf Ślubny
OdpowiedzUsuń