środa, 26 stycznia 2011

1,5 godziny gadania o śluzie w pochwie czyli...

... pierwsze (z siedmiu) zajęcia w ramach nauk przedmałżeńskich.

Jeśli decydujesz się na ślub w obrządku katolickim, zamierzasz przysięgać przed B-giem, że nie zostawisz ukochanego, to najpierw czeka Cię prawdziwa przeprawa przez zawiłości kobiecej płodności.

Zastanawiałam się czy zapisać moje wrażenia już po pierwszym spotkaniu, czy dać im jeszcze czas i spisać wszystko na raz. Nie mogłam się jednak powstrzymać. I oto co mam do powiedzenia.



Jak część z Was wie do ślubu i wesela przygotowujemy się z emigracji, więc zdecydowaliśmy z narzeczonym, że nauki przedmałżeńskie odbędziemy w Berlinie. Ależ spekulowaliśmy... Czy prowadzący będą bardziej wyluzowani, w końcu mieszkamy w queer-stolicy świata. Czy będziemy musieli dużo płacić za te wspaniałe szkolenie (słyszałam już o "co łaska", ale nie mniej niż...). Czy będą sami Polacy, a może małżeństwa mieszane, no i czy w ogóle ktoś jeszcze będzie?


Polska Misja Katolicka w Berlinie okazała się mieć przepiękny neogotycki kościół, na jego tyłach, w poniedziałkowy wieczór zebrała się pokaźna grupa (ok. 12-15 par i kilka singli) ludzi. Jak mój luby stwierdził, wszyscy siedzieli jak na tureckim kazaniu, ze ścian patrzyła się na nas płacząca Matka Boska i ukrzyżowany Chrystus, a z sufitu wielki niemiecki czarny orzeł. Nikt nie trzymał się za ręce w myśl zasady: "przed ślubem się nie dotykamy", wszyscy byli zestresowani, cisi i przestraszeni. Mi i Pawłowi oczywiście humor dopisywał, w najmniej odpowiednim momencie dopadła nas głupawka. Paweł wskazał mi na stół prowadzącej (ok, 45 l., 3 dzieci, grubsza, tłuste włosy, pluje podczas mówienia) przyodziałam okulary i wszystko stało się jasne. Na stole leżał schemat narządów płciowych kobiety.

Całe spotkanie przebiegało w absurdalnej atmosferze. Wśród nas było małżeństwo (cywilne) z małym chłopcem (ok. 6 lat). Matka była przerażona, bo prowadząca przez 1,5 godziny gadała o płodności kobiety, o seksie, o poczynaniu dzieci, o cyklach, miesiączkach, hormonach, a mały nie bardzo wiedział o co chodzi. Matka z przerażeniem zapytała, czy ona NA PEWNO? może zostać z dzieckiem.

Nikt nie odpowiadał na zadawane pytania, nikt się nie udzielał, nikt nic nie mówił. No, była tam jedna fanka metod naturalnego planowania rodziny. Wszyscy się jednak pobudzili, gdy prowadząca wyciągnęła białe etui (prawie jak od PSP) a w nim był termometr do mierzenia temperatury w pochwie, z silikonowym czubkiem do łatwiejszej aplikacji. Szaleństwo! Ciekawe czy są wersje w zeberkę albo panterkę...


Na koniec Paweł został zmuszony do kupna książeczki "Kiedy jestem płodna". Na szczęście tylko za 4 euro. Pomijając kilka błędów w kwestiach medycznych, widać że kobieta zna się na tematach naturalnych metod zapobiegania ciąży. Mówienie, że seksualność nie jest instynktem i że plemniki osiadają w śluzie jest co najmniej nieprawdziwe, a do tego denerwujące.

Ja jednak podziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...