poniedziałek, 7 listopada 2011

Dekoracje ślubne z założenia marynistyczne.

Długo nie chciałam wesela, właściwie nie chciałam go do dnia ślubu. Dlaczego? Jednym z powodów były okropne dekoracje kościoła i sali, jakie musiałam oglądać na niejednym weselu. Brak gustu, kicz i bezsensowne dobieranie elementów, brak harmonii i okropne do niczego nie pasujące kolory. Z tym  kojarzą mi się ślubne dekoracje.

Wydawało mi się, że nie da się inaczej. Ale wystarczył spójny pomysł, kilka dłuższych chwil spędzonych nad doborem kwiatów i dodatków, które wydobyłyby nastrój wesela bez przytłaczania gości i pary młodej.

Kwiatem przewodnim była niebieska hortensja. Wystąpiła w bukietach, męskich butonierkach, w dekoracji samochodu oraz w dekoracjach na sali weselnej. Z założenia dekoracje miały nawiązywać do marynistyki, ponieważ z mężem jesteśmy żeglarzami, poznaliśmy się na regatach. Dlatego z przystani przywieźliśmy koła ratunkowe, które zamiast obrączek zawisły nad naszymi głowami oraz były poustawiane w całej sali, również na parkiecie. Kilka dni przed ślubem od rodziców pana młodego dostaliśmy przepiękny dzwon okrętowy, który zawisł za nami, na tle lejącego białego materiału i lampek, które dodały ciepła całemu pomieszczeniu. Dzwon posłużył jako alarm do toastów i sprawdził się w tej roli świetnie.

Winietki dla gości były przewiązane granatowymi i bordowymi wstążkami, które znalazły się też na krzesłach gości. Na każdego z weselników czekał malutki prezencik: pralina w kształcie muszli w woreczku z organzy. Zamiast tradycyjnych świeczników na stołach poustawiane były kule, wypełnione muszlami i wodą, po której pływały świeczki. Bukiety znalazły się w wysokich kielichach, przypominających te od martini. Ostatnim marynistycznym nawiązaniem był weselny nawigator podawany w lodzie w metalowych wiaderkach, czyli wódka Żołądkowa Gorzka De Luxe, która świetnie się spisała jako trunek weselny.

Dekoracjami zajęła się firma Wedding Planner, którą serdecznie polecam.












4 komentarze:

  1. woooooow, koła zamiast obrączek genialne :)
    chyba tylko problem w tym, że nie każdy właściciel sali weselnej pozwala na zmiany we wnętrzu. na weselu, na którym byłam niedawno, para młoda miała problem, żeby przyczepić do sufitu jeden balon - bo sufit się zniszczy :/

    OdpowiedzUsuń
  2. A w tym lokalu też nie pozwalali niczego wbijać, ani przyklejać. Musiałam zrezygnować z sieci wiszącej nad parkietem :( ale moja pani dekoratorka jakoś tak to wszystko porobiła, że ani jednego gwoździka nie użyła, wróżka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. trafiłam na bloga przypadkiem - przez chatkę babuni i musze powiedzieć- jestem pod wrażeniem. Super kiecka, super byłaś uczesana. Albo ma się klasę albo nie ma, Ty masz z pewnością. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, tym bardziej, że zawsze uważałam, że większość wesel to po prostu obciachowe spotkania ludzi, których zapraszają rodzice młodych. Mam 23 lata i pierwszy taz widzę sukienkę, która nie jest wielką bezą, połączoną z fajnym uczesaniem, które nie jest z kolei głową głuptaka albo wielką walką z tematem. I to nie chodzi o to, że nie ogladam zdjęć, bo nawet Kate Middleton miała kieckę totalnie przypałową. Na prawdę mi miło, że tacy ludzie z klasą są w Polsce. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze są dekoracje na samochodzie do ślubu. Model ani marka tak naprawdę się nie liczą. Wolę zdecydowanie bardziej samochody starsze które mają dusze.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...