piątek, 13 sierpnia 2010

Sala. Czyli szukamy, marudzimy i podpisujemy dobrą umowę.

13 w piątek podpisałam umowę na salę. Od dziś jestem Zamawiąjącym :-) Ale od początku.

Najpierw powstała idea, aby nasze wesele uczynić choć trochę morskim, żeglarskim... marynistycznym. Połączyły nas żagle i bardzo chcieliśmy to podkreślić. Marzeniem było wesele nad Jeziorem Dąbskim, bo tu zaczęła się nasza przygoda, myśleliśmy o organizacji tu: http://www.marinahotele.pl/index.php?option=com_joomgallery&func=viewcategory&catid=1&Itemid=6&lang=pl Byłam na rozmowie z kucharzo-menedżerem. Po bardzo profesjonalnej pogawędce, ustaleniu cennika (150zł/ osobę z alkoholem), menu i warunków umowy miły pan poinformował mnie, że w przyszłym roku wesele będzie organizował syn właściciela i że cały lokal przejdzie gruntowny remont. Trochę mnie to zbiło z tropu... A co jeśli w połowie remontu okaże się, że syn jednak nie bierze ślubu. Albo co gorsza wyremontowany lokal nie będzie bajeczny, ale zupełnie beznadziejny. Ta opcja wydawała się kupowaniem kota w worku. A szkoda, bo widok na wodę, przystań i kościół w Dąbiu jest przecudowny.

Kolejną opcją była restauracja Jachtowa http://www.slub.szczecin.pl/uslugi/lokale/jachtowa/index.html nad Odrą (czy Regalicą...), z tarasem tuż nad nurtem rzeki w dość malowniczej (aczkolwiek nieco niebezpiecznej) dzielnicy Szczecina. Wychowywałam się tam, więc dla mnie nie ma problemu ze złą sławą tego miejsca. Wizja wesela w tym miejscu mnie oszołomiła. Obok jest Marina Gocław, widok na Odrę i zalesione kanały. Tylko ta sala... okropnie staroświecka, trochę zaniedbana i jakby śmierdziało tam stęchlizną. Ale byłam już gotowa na 145zł za osobę bez alkoholu... 

... gdyby nie fakt, że ostatnią możliwością była Kantyna Portowa. http://www.kantynaportowa.pl/pl/show/page/id/35 To nowa (i nowoczesna!) restauracja z piękną salą weselną. Budynek znajduje się w Zarządzie Portu tuż przy Wolnej Strefie Cłowej, gdzie rozładowuje się ogromne kontenerowce i gdzie (właśnie dziś też!) cumują bajkowe pasażerowce o śnieżnobiałych pokładach, potężnych radarach i niesamowitych gabarytach. Wokół Kantyny stoją poniemieckie budynki z czerwonej cegły otoczone zielenią drzew i trawników. Większość to firmy morskie lub spedycyjne. Panuje tam niezwykły klimat życia portowego. Jednak to, co dało mi motywację do podpisania umowy to wygląd sali. Jest nowa, bardzo klasyczna i minimalistyczna, bez zbędnych drapowań i dekoracji. Daje możliwość własnej aranżacji (tak, tak... razem ze świadkową i jej armią wszystko obwieszę stateczkami i muszelkami). Nowa biała, kanciasta zastawa, ładne kieliszki, piękne bukiety kwiatów, świeczniki, świetny parkiet podświetlany od dołu... Budynek był dawniej użytkowym pomieszczeniem na terenie portu, więc jest bardzo przestrzenny. Jednak to co jest w nim najlepsze to fakt, że jako całość stanowi zgraną estetycznie bryłę. Nie jest tak, że tylko sala weselna wygląda dobrze. Wszystko wygląda dobrze! Wprawdzie nie ma widoku na wodę, ale rekompensują mi to ogromne okna na sali, no i klimatyzacja. 

Po obejrzeniu sali z Justyną (kolejna z armii świadkowych) zdecydowałam, że czas najwyższy na podpisanie umowy. Przyznam, że podjęcie tej decyzji daje mi +10 punktów do dorosłości. Dzień wcześniej przywiozłam kopię umowy do domu i pokazałam rodzinnemu prawnikowi, aby zerknął profesjonalnym okiem. Okazało się, że tylko jedna niewielka rzecz budzi wątpliwość. Następnego dnia pojechałam do świadkowej-ekonomisty, która zerknęła kolejnym profesjonalnym okiem. Najważniejsze jest kilka elementów: 
1. Jaki procent całej sumy stanowi zadatek (nie więcej niż 20%), kiedy trzeba zapłacić resztę (za zwyczaj 50% przed weselem, resztę po)
2. Wszystko za co płacimy MUSI być w umowie. W moim wypadku cena za gościa 139zł, korkowe 10zł (cena schłodzenia, otwarcia i podania 0,5l wódki 0,7 wina) oraz 5zł za każde obicie krzesła.
3. W umowie powinno być napisane o ile % organizator może podnieść cenę (nie więcej niż 10% - nie wiadomo ile za rok będą kosztowały warzywa...)
4. Menu powinno stanowić załącznik do umowy, ustala się je na ok. 1 miesiąc przed weselem.
5. Na ile wcześniej musimy podać ostateczną listę gości (ok. 1 miesiąc)
6. No i najważniejsze! Czy istnieje ewentualność rezygnacji z usługi, czy zostanie nam zwrócony zadatek i na ile przed weselem możemy to zrobić (w moim wypadku 60 dni).

Oczywiście należy czytać całą umowę, najlepiej poprosić o nią wcześniej i na spokojnie przejrzeć w domu nad herbatą (piwem...).

Najważniejszą część mam za sobą i jestem zadowolona. 

W następnym odcinku: w poszukiwaniu kaca czyli wybór wódki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...