niedziela, 29 sierpnia 2010

Suknia ślubna vol. 1

A więc stało się. Dostąpiłam zaszczytu mojej pierwszej przymiarki sukien ślubnych. Wprawdzie ślub dopiero za rok, ale... ale... 

Warto zainteresować się sukniami na przełomie sezonów. A sezon dla sukien to rocznik. Nowe pojawiają się na przełomie października i listopada, co jednocześnie oznacza dużą obniżkę cen tych z poprzedniego sezonu. 

Suknie ślubne to dla mnie temat tragiczny. Zacznę może od słów członkini Armii Świadkowych. "Generalnie suknia ślubna jest super, dla kogoś z defektem figury. Za grube nogi ukryjesz pod bezą. Brak talii wynagrodzi mocno ściśnięty gorset. Małe piersi zastąpi wszyty stanik z poduszkami. Pełne ramiona ukryje się pod bolerkiem. Niska dziewczyna założy wysokie obcasy. I tak ich nie będzie widać pod toną halek." W tym miejscu zaczyna się problem dla dziewczyn bez problemów. Jestem dość foremną osobą. Nie za grube uda, może nie długa, ale wąska talia, piersi też symetryczne względem bioder. Może tyłek nieco za duży, ale niech będzie. Moja figura jest ok, jestem z niej zadowolona. Za to przestaję być w sukni ślubnej. Generalnie są one uszyte z wielu warstw jasnego materiału, który optycznie powiększa. Większość ma gorset, wymagają halki. Nieliczne są ciężkimi opadającymi materiałami, ładnie układającymi się na ciele, ale tyłek wtedy wygląda jak kometa. Koronki, falbanki, nawet tzw. "bandaże" dodają optycznie objętości figurze. 

W pierwszym salonie, który odwiedziłyśmy (ja oczywiście po 30 sekundach chciałam wyjść) spotkałyśmy niezwykle miłą obsługę. Salon Novia http://www.suknieslubne-novia.pl/ jest na szczecińskim Podzamczu. Klasa sama w sobie. Świetna ekspedientka, świetna przymierzalnia, duży wybór wysokogatunkowych materiałów, suknie są uszyte perfekcyjnie w najmniejszych szczegółach. Były nawet krótkie sukienki! Oferują poprawki, a nawet zmiany w fasonie (ja oczywiście zmuszona przez AŚ mierzyłam też długie sukienki i wszystkie chciałam uciąć na wysokości kolana, prócz tej powyżej)

Teraz wiem, że za pierwszym razem warto zmierzyć wiele sukni, żeby się przekonać w czym tak naprawdę dobrze wyglądamy. Na mierzenie sukien trzeba zabrać kogoś, kogo lubimy, ale od kogo możemy też oczekiwać szczerej opinii. Kolejne salony to była już kompletna porażka. Nie będę nawet podawała do nich adresów (powiem tylko nazwy i radzę omijać szerokim łukiem: Centrum Mody Ślubnej, Salon Ślubny Ladies i Arvena). Suknie były z poliestru! Koronki sztuczne, odlewane z plastiku! Obsługa fatalna (jak można sprzedawać suknie ślubne w dresie!?) Nie dało się tego założyć, bo gryzło! Bleah. Po ślubie z halki mogłabym sobie zrobić siatkę na tynk na elewacji.

Zasada jest taka. Jeśli salon wymaga umawiania się na przymiarkę to dobrze o nim świadczy. Wiemy, że mamy gwarancję ok. 1 godziny mierzenia z ekspedientką i nikt nie przyjdzie w tym czasie i nie będzie nerwowo patrzył na zegarek, poganiając nas. Nie wiem czy warto wcześniej oglądać suknie w internecie. Ciężko je jakoś dopasować do siebie. Dopiero założone na konkretną figurę dają ostateczny efekt. 

W poniedziałek i wtorek kolejne przymiarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...